GALERIA
Lewym brzegiem Warty do Santoka
Wyjechaliśmy kiedy jeszcze było całkiem ciemno. W Santoku byliśmy nad ranem.

























Rura wydechowa miała przedłużoną końcówkę, żeby spaliny nie wpadały do środka przy podniesionej plandece. Zgięła się w czasie stromego zjazdu do tyłu.















